
Historia Arlety S. i Cezarego G., których burzliwy związek zakończył się tragiczną śmiercią mężczyzny, wstrząsnęła całym regionem. Po wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku sprawa zyskała nowe, zaskakujące zakończenie – kobieta została uniewinniona.
Arleta S. wbiła nóż w serce swojego partnera, Cezarego G. Sprawa zakończyła się dopiero po latach wyrokiem uniewinniającym kobietę. Oboje byli po przejściach. Razem zamieszkali w niedużym domku po jej dziadkach.
– Razem pili, bili… i znów się kochali. Niestety po ostatniej kłótni już się nie pogodzą. Czarek leży teraz w kostnicy, a Arleta po tym, jak wytrzeźwiała, trafiła przed oblicze prokuratora. Ta tragedia wstrząsnęła mieszkańcami całego regionu. – Dla nas to jest szok. Oni razem po wsi za rączkę chodzili. Ja nawet nie wiem, jak on ma na nazwisko – mówiła jedna z mieszkanek Zielonki.
– W ten poniedziałek (27 grudnia) przybiegła do mnie. Była cała zakrwawiona. Myślałam, że przyszła do mnie spać, bo wcześniej, jak się pobili, to do mnie przychodziła na noc. Powiedziała mi, że pchnęła Czarka nożem. To ja zadzwoniłam na policję – relacjonowała wówczas sąsiadka.
Jeszcze przed domem śnieg był zabarwiony krwią. W kuchni leżał przewrócony stół, a na podłodze plama krwi. W chwili zatrzymania Arleta S. miała blisko 2 promile alkoholu w organizmie.
– Sąd uznał, że oskarżona w obronie koniecznej odpierała bezpośredni bezprawny zamach na jej dobra chronione prawem i uniewinnił oskarżoną. Sąd uchylił areszt – powiedziała dziennikarzowi Super Expressu Anna Kanabaj-Michniewicz, koordynator ds. współpracy sądu apelacyjnego ze środkami masowego przekazu.
Wyrok jest prawomocny, choć prokuratura i rodzina Cezarego G. mogą wnieść kasację do Sądu Najwyższego.
– Arlety tutaj nie ma. Po tym, jak wtedy trafiła do więzienia, dzieci jej się wyrzekły – mówili mieszkaniec Zielonki.
– Sąd uznał, że oskarżona w obronie koniecznej odpierała bezpośredni bezprawny zamach na jej dobra chronione prawem i uniewinnił oskarżoną. Sąd uchylił areszt – powiedziała dziennikarzowi Super Expressu Anna Kanabaj-Michniewicz, koordynator ds. współpracy sądu apelacyjnego ze środkami masowego przekazu.
Wyrok jest prawomocny, choć prokuratura i rodzina Cezarego G. mogą wnieść kasację do Sądu Najwyższego.
– Arlety tutaj nie ma. Po tym, jak wtedy trafiła do więzienia, dzieci jej się wyrzekły – mówili mieszkaniec Zielonki.