Adrian Szymaniak, który zdobył popularność dzięki programowi “Ślub od pierwszego wejrzenia”, zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. W lipcu trafił do szpitala z objawami neurologicznymi, a następnie przeszedł operację usunięcia guza mózgu.

Po zabiegu, Adrian musiał zmierzyć się z dodatkowymi komplikacjami, w tym z krwiakiem, który wymagał kolejnej interwencji chirurgicznej. Pomimo tych wyzwań, Adrian stara się zachować pozytywne nastawienie i dzieli się swoimi doświadczeniami w mediach społecznościowych. Obecnie oczekuje wyników badań histopatologicznych, które wskażą dalszy kierunek leczenia.
Para opowiedziała o trudnych doświadczeniach związanych z chorobą Szymaniaka i sile łączącego ich uczucia. Widzowie mogli zobaczyć reportaż, w którym uczestnik 3. edycji “Ślubu od pierwszego wejrzenia” ze łzami w oczach opowiedział o momencie, gdy usłyszał diagnozę glejaka czwartego stopnia.
Do samego końca wierzyłem, że ta diagnoza będzie łagodniejsza. A teraz się zastanawiam: za co, dlaczego? Przecież osiągnąłem maksymalny poziom pecha w całym nieszczęściu. Diagnoza to giloblastomia czwartego stopnia, mówiąc potocznie glejak czwartego stopnia, czyli najbardziej złośliwy, najbardziej agresywny nowotwór mózgu, jaki istnieje – mówił, powstrzymując łzy.
Uczestnik “ŚOPW” opowiedział również o pierwszych objawach choroby, które go zaniepokoiły.
W piątek przeglądając coś na telefonie zauważyłem, że ekran wyskakuje mi poza telefon. To było takie przerażająco niezrozumiałe, co się dzieje. Zgoniłem to na tabletki, jakie dostałem od psychiatry. Wzięliśmy z Anitą ulotkę i przeczytaliśmy specyfikę leku – było tam, że objawy mogą być różne. W sobotę stojąc na czerwonym świetle, na masce wyświetlił mi się obraz postaci z bajki, którą ogląda Bianka, takie kotki tańczące. Przecierałem oczy ze zdumienia, oklepałem twarz, ale ten obraz widziałem – tłumaczył.
Chwilkę później, taki ogromny ból głowy migrenowy mnie dopadł. Zdążyłem tylko siąść do stołu, spróbować może trzy kęsy obiadu i jednej sekundzie mdłości, wymioty, zawroty głowy – dodał.
Szymaniak przyznał, że nie ma zamiaru się poddawać, choć nie ukrywa, że mierzy się z trudnymi momentami i ma za sobą kilka przepłakanych nocy. Przed Adrianem radioterapia i chemioterapia.
Jest jedna metoda kontynuacji leczenia, na którą chciałbym się załapać. Wiem, że w Polsce są prowadzone badania kliniczne w trzech obiektach (…). Jest to również prowadzone komercyjnie, natomiast są to ogromne koszty – 120 tys. zł miesięcznie i jest sugestia, żeby przez dwa lata tę metodę mieć wdrożoną w życie – przyznał Szymaniak.
Są to faktycznie skuteczne metody, są dowody na to, że świetnie sobie radzą z rozbijaniem komórek glejowych. Bardzo chciałbym zapisać się do statystyki tych osób z przeżywalnością jednak dłuższą, niż mówią statystki w internecie – dodał poruszony.
Anita Szydłowska wspominała w reportażu trudny moment, w którym dowiedziała się, że jej mąż ma glejaka. Mówiła też o łzach po udanej operacji wycięcia guza. Uczestniczka “ŚOPW” przyznała, że podziwia ukochanego, który mimo trudnej sytuacji ma w sobie ogromne pokłady siły. Widzowie dowiedzieli się, że para planuje wziąć drugi ślub.
Jeżeli chodzi o to, co nas spotkało z dnia na dzień, uważam, że jeszcze bardziej zacementowało to naszą relację i nasze małżeństwo. Jestem naprawdę dumny z mojej żony, ona jest dla mnie superbohaterką – powiedział Adrian.