
O zaślubinach Viki Gabor i Giovanniego Trojanka mówi dziś niemal cała Polska. Młoda piosenkarka, która niedawno osiągnęła pełnoletność, poślubiła członka znanej romskiej rodziny. Informacja nabrała rozgłosu za sprawą Bogdana Trojanka, dziadka pana młodego, który w mediach społecznościowych poinformował, że zgodnie z romskim prawem Romanipen Viki Gabor i jego wnuk zostali małżeństwem.
Tradycje romskie związane z zawarciem małżeństwa oraz samą ceremonią wyjaśnił w rozmowie z „Faktem” Dziani, syn Dona Vasyla. Jak tłumaczył, zgodnie z obyczajem para najpierw „ucieka razem”, co symbolicznie potwierdza ich decyzję. Następnie rodziny muszą wyrazić zgodę i ustalić dalsze szczegóły uroczystości. Kluczowe było to, że młodzi postąpili zgodnie z tradycją, a obie strony zaakceptowały związek – co w romskiej kulturze ma ogromne znaczenie.
W sieci szybko pojawiły się jednak spekulacje, że wokalistka mogła zostać zmuszona do ślubu. Fala negatywnych komentarzy i hejtu zaniepokoiła rodzinę Trojanków. W odpowiedzi Bogdan Trojanek usunął część nagrań i opublikował emocjonalne oświadczenie, przyznając, że nie spodziewał się tak ostrych reakcji i że cała sytuacja bardzo dotyka młodych małżonków.
Zapytaliśmy mieszkańców Szczecinka, rodzinnego miasta Trojanków, co sądzą o całej sprawie i o romskich tradycjach. Opinie były podzielone, choć wiele osób podkreślało, że hejt wobec młodej pary jest nieuzasadniony. Część rozmówców zwracała uwagę, że Viki Gabor jako dorosła i znana osoba potrafiłaby się bronić, gdyby działa się wobec niej niesprawiedliwość, inni zaś podkreślali potrzebę szacunku dla tradycji mniejszości narodowych, o ile nie krzywdzą one innych.
Wielu mieszkańców zgodnie twierdziło, że ślub był decyzją dwojga zakochanych ludzi, a „porwanie” miało wyłącznie symboliczny, obyczajowy charakter. Podkreślano również, że w Szczecinku Romowie są częścią lokalnej społeczności i nie różnią się niczym od innych mieszkańców.