„Miłość i пadzieja” odc. 281: WIELKI POWRÓT! Kυzey sprowadza Sılę do domυ, Bahar wpada w paпikę

Kuzey wraca z Silą do domu — Bahar w panice.Sila ucieka ze szpitala, a zrozpaczony Kuzey odnajduje ją pod „ich” drzewkiem i… wnosi nieprzytomną do domu, ogłaszając jej niewinność Bahar wpada w przerażenie, Cavidan szantażuje Naciye sprawą Alpera, a w mieszkaniu Gonul Melis składa zimne „przeprosiny”, podczas gdy Cihan knuje, by samodzielnie ujawnić Zeynep prawdę o ojcu Czy powrót Sili rozbije małżeństwo Kuzeya, a sekret Bulenta wybuchnie w najmniej oczekiwanym momencie? „Miłość i nadzieja” – odcinek 281 – szczegółowe streszczenie.Rozdział 1: Pusty pokój i szept nadziei

Miłość i nadzieja, odcinek 281: Sila i Kuzey znów razem! Uwierzy, że go nie  zdradziła, ale nie zosta

Dźwięk telefonu wibrującego w kieszeni był jak natrętna mucha, której Kuzey przez chwilę próbował zignorować Zanurzony w otchłani własnych myśli, analizując wciąż na nowo minione tygodnie, które przypominały zły sen, nie miał ochoty na rozmowę Jednak uporczywość dzwonka w końcu przebiła się przez mur jego zamyślenia.Wyciągnął aparat, rzucając obojętne spojrzenie na wyświetlacz Nazwisko doktora Leventa. Coś ścisnęło go w żołądku. To nie mogła być dobra wiadomość – Słucham, Levent? – rzucił do słuchawki, starając się, by jego głos brzmiał normalnie, choć serce już zaczynało bić niespokojnym rytmem Odpowiedzią była krótka, ale naładowana napięciem pauza.

Miłość i nadzieja odc. 281: Sila wraca pod dach Kuzeya!

Kuzey usłyszał po drugiej stronie głęboki wdech – Kuzey. Chodzi o Silę. Ona. zniknęła.Te słowa nie uderzyły w niego jak piorun. Były czymś gorszym Były jak powolna, lodowata trucizna wlewająca się do jego żył, paraliżująca każdy nerw Świat wokół niego na moment zamarł.Dźwięki ulicy, rozmowy przechodniów, wszystko ucichło, zastąpione przez ogłuszający szum w jego uszach – Co to znaczy. zniknęła? – zapytał szeptem, choć w jego zamyśle miał to być krzyk – Uciekła ze szpitala. Pielęgniarka weszła do jej sali pół godziny temu. Łóżko było puste Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu Kuzey nie potrzebował więcej.

Miłość i nadzieja: Kuzey nie zgodzi się na ślub z Bahar, ale nie pozwoli  jej odejść - YouTube

Nie pytał o szczegóły, nie czekał na dalsze wyjaśnienia Rozłączył się, wciskając telefon z powrotem do kieszeni z taką siłą, że niemal poczuł, jak pęka plastikowa obudowa Bez chwili wahania, bez jednego spojrzenia za siebie, rzucił się w stronę swojego samochodu Droga do kliniki, która zwykle zajmowała mu dwadzieścia minut, teraz wydawała się wiecznością Każde czerwone światło było osobistą zniewagą, każdy wolniejszy kierowca – wrogiem W jego głowie kłębiła się tylko jedna myśl, powtarzana jak mantra: Sila, Sila, Sila Gdy w końcu dotarł na miejsce, zignorował szlaban na parkingu, wjeżdżając z piskiem opon na miejsce dla personeluWypadł z auta i niemal biegiem wpadł do sterylnego, pachnącego środkami dezynfekującymi lobby Nie zatrzymał się przy recepcji. Znał drogę na pamięć. Korytarze szpitala migały mu przed oczami jak rozmazane pasy bieli i bladej zieleni Wpadł na oddział, a potem do sali, w której jeszcze kilka godzin temu leżała.Obok niego, jakby wyrósł spod ziemi, pojawił się doktor Levent Jego twarz była poorana zmarszczkami troski.Pokój był przeraźliwie pusty. Pościel na łóżku była w nieładzie, a wgłębienie na poduszce wciąż zdawało się nosić ślad jej głowy Było jeszcze ciepłe. Kuzey dotknął go koniuszkami palców, jakby ten resztkowy ślad jej obecności mógł mu cokolwiek powiedzieć Rozglądał się gorączkowo, chaotycznie, zaglądając w każdy kąt, za zasłonę, jakby wierzył, że Sila bawi się z nim w jakąś okrutną grę w chowanego i za chwilę wyłoni się z cienia z uśmiechem Ale pokój odpowiadał mu jedynie głuchą ciszą.– Gdzie ona mogła pójść? – zapytał, a w jego głosie pobrzmiewała nuta paniki, której nie potrafił już ukryćOdwrócił się gwałtownie do przyjaciela, jego oczy płonęły. – Levent, powiedz mi. Czy ona sobie coś przypomniała? Czy wie czy wie, że ja. że jestem mężem Bahar?.Levent uniósł ręce w geście bezradności, a jego spojrzenie było pełne współczucia, ale i profesjonalnego dystansu – Kuzey, wiesz, że obowiązuje mnie tajemnica lekarska.Nie mogę zdradzać ci szczegółów jej stanu, nawet jeśli jesteś moim przyjacielem – Do diabła z tajemnicą! – warknął Kuzey, podchodząc do niego o krok. – Tu chodzi o jej życie! Ona jest sama w tym wielkim mieście, bez pieniędzy, bez telefonu Chwila. – Urwał, a w jego oczach pojawił się nowy błysk.Zaczął mówić szybciej, nerwowo, składając w głowie fragmenty układanki, które do tej pory ignorował – Ona twierdziła, że pamięta moment przyjazdu do Stambułu. tak? Ale mówiła też, że nie pamięta Bahar, że nie wie, kim ona jest A jednak. – Zawahał się, a wspomnienie uderzyło go z siłą fizycznego ciosu. – Na naszym ślubie Podeszła i pogratulowała nam obojgu. Powiedziała: „Gratuluję wam obojgu”.To znaczy, że pamiętała! Wiedziała, kim jest Bahar! Ona odzyskała wspomnienia, Levencie! Dlatego uciekła Jestem tego pewien! To wszystko moja wina.Zacisnął palce na nasadzie nosa, czując pulsujący ból w skroniach Odwrócił się do okna, nie mogąc znieść współczującego spojrzenia przyjaciela. Widok miasta za szybą był mu obojętny Chciał ukryć przed światem, a przede wszystkim przed samym sobą, ogromne, miażdżące poczucie winy – Do diabła! – syknął przez zaciśnięte zęby, uderzając pięścią w parapet.– Sila była niewinna Od samego początku była niewinna, a ja jej nie wierzyłem. Tyle razy próbowała mi to powiedzieć, patrzyła mi w oczy, błagała o zaufanie a ja co? Odrzucałem jej słowa, nazywałem kłamczuchą, odwracałem się od niej. A teraz teraz jestem mężem Bahar.– Jego głos załamał się na ostatnim zdaniu, zamieniając się w chrapliwy szept – Co ja mam teraz zrobić, Levent? Powiedz mi, co ja mam zrobić?.Levent podszedł bliżej i położył mu ciężką, uspokajającą dłoń na ramieniu – Kuzey, to nie jest moment na rozpamiętywanie przeszłości i biczowanie się. Na to przyjdzie czas Najpierw musisz znaleźć Silę. Pomyśl logicznie.Gdzie mogła się udać? Jest sama, bez grosza przy duszy, bez nikogo, kto mógłby jej pomóc To miasto jest pełne niebezpieczeństw, a ona jest bezbronna. Gdzie jest miejsce, które coś dla niej znaczy? – Nie wiem. – Kuzey opadł bezradnie na krzesło przy łóżku, chowając twarz w dłoniach Jego ramiona drżały. – Naprawdę nie wiem. Wszystkie nasze miejsca. zniszczyłem je Zdeptałem każde wspomnienie. Dla niej nie ma już żadnych bezpiecznych przystani.Doktor ciężko westchnął Jego wzrok błądził po pokoju, jakby szukał jakiejkolwiek wskazówki. I wtedy coś przykuło jego uwagę Na parapecie, wśród zielonych liści doniczkowego anturium, tkwiła mała, złożona na czworo kartka papieru Wciśnięta między gałązki, niemal niewidoczna.Zrobił kilka kroków, sięgnął po nią i rozwinął drżącymi palcami – Kuzey. – zaczął cicho. – Być może Sila coś zostawiła.Zanim Levent zdążył przeczytać choć jedno słowo, Kuzey zerwał się z miejsca i wyrwał mu kartkę z rąk Jego oczy gorączkowo przebiegały po starannym, lekko pochyłym piśmie.Głos mu drżał, gdy zaczął czytać na głos, jakby chciał, żeby te słowa stały się bardziej realne: „Ten kwiat dał mi nadzieję. Da ją także każdemu, kto trafi do tego pokoju. Da mu życie Myślisz, że ciemność nigdy się nie skończy, ale te bolesne dni w końcu miną. Nie zapomnij o tym Ja zrzuciłam swój ciężar i odeszłam. Pod drzewkiem podejmę właściwą decyzję. Podążam za swoim przeznaczeniem ”.Słowa zawisły w sterylnym powietrzu sali jak cicha groźba, jak pożegnanie.Kuzey zastygł, a kartka papieru niemal wypadła mu z bezwładnych palców Pod drzewkiem. Te dwa słowa odbijały się echem w jego głowie. A potem, nagle, z oślepiającą jasnością, wspomnienie uderzyło w niego z całą mocą Widział to jak dziś: słoneczne popołudnie w parku, on i Sila, brudni od ziemi, ale roześmiani Trzymali w rękach małą sadzonkę drzewa, symbol ich miłości i nadziei na wspólną przyszłość Razem wykopali dołek, razem umieścili w nim delikatne korzenie, razem przysypali je ziemią To było ich drzewko. Ich obietnica.Szeroko otworzył oczy, a spojrzenie, które skierował na Leventa, było już zupełnie inneNie było w nim paniki, tylko żelazna determinacja.– Wiem, gdzie ona jest – oświadczył stanowczo, a jego głos był twardy jak stal Nie czekając na odpowiedź, nie rzucając ani jednego słowa więcej, odwrócił się na pięcie i rzucił do wyjścia, zostawiając Leventa samego w pustej sali, z niedopowiedzianymi słowami Sili wciąż unoszącymi się w powietrzu Rozdział 2: Pajęczyna kłamstw i smak zwycięstwa.W salonie panowała cisza, ale była to cisza gęsta, naładowana niewypowiedzianymi oskarżeniami i strachem Naciye weszła do pokoju, a jej nerwowe drapanie się po policzku było jedynym dźwiękiem, który mącił spokój Jej wzrok od razu padł na Cavidan.Kobieta siedziała wygodnie w jej ulubionym fotelu – tym samym, w którym Naciye zwykle siadała, by odpocząć po ciężkim dniu – i popijała herbatę z filigranowej szklaneczki Robiła to z błogim, niemal królewskim spokojem, jakby cały świat należał do niej, a ona łaskawie pozwalała innym w nim egzystować – Powiedz mi prawdę, Cavidan – zaczęła Naciye, a w jej głosie słychać było drżące napięcie Z trudem przełknęła ślinę. – To nagranie.Czy to na pewno Alper je wysłał? Co, jeśli jeśli on jakimś cudem przeżył? Może nie uderzyłaś go wystarczająco mocno? Może się ocknął i uciekł? Cavidan nawet na nią nie spojrzała. Powoli, z namaszczeniem, odstawiła szklankę na niski stolik Dźwięk szkła uderzającego o polerowane drewno był nienaturalnie głośny w panującej ciszy Jej twarz pozostawała kamienna, pozbawiona jakichkolwiek emocji, jak maska wykuta z marmuru Dopiero po chwili uniosła wzrok, a jej oczy były zimne jak lód.– Alper nie żyje – powiedziała głosem równie zimnym, przeciągając każde słowo– Pochowałam go własnymi rękami. Własnymi rękami zmyłam jego krew chlorem z podłogi w piwnicy, każdy, najmniejszy ślad Nie ma absolutnie żadnych wątpliwości. Czy naprawdę sądzisz, że w tak ważnej kwestii mogłam się pomylić? Ja się nigdy nie mylę – Dlaczego miałabym ci nie wierzyć, na litość boską? – odpowiedziała szybko Naciye, bardziej próbując przekonać samą siebie niż Cavidan W jej oczach jednak widać było paniczny strach i cień wahania. Wizja Alpera powracającego zza grobu była dla niej koszmaremCavidan pochyliła się lekko ku niej, a jej usta wykrzywił ledwo zauważalny, drapieżny uśmiech Wbiła swoje ostre spojrzenie prosto w twarz Naciye, zmuszając ją do utrzymania kontaktu wzrokowego – No właśnie. Alper nie żyje… bo to ty go zabiłaś. Pamiętasz? To twoje ręce trzymały kamień Ja ci tylko pomogłam posprzątać.Naciye pobladła tak gwałtownie, że jej skóra przybrała odcień kredy Przez chwilę wyglądała, jakby miała zemdleć.– Jesteś tego pewna? Na sto procent? – wyszeptała, chwytając się poręczy fotela – W takim razie. to nagranie musiało zostać zrobione wcześniej… prawda? Przed jego śmiercią? Cavidan roześmiała się cicho, ale był to śmiech pozbawiony wesołości, ostry jak odłamki szkła – Ależ oczywiście, że nie. To było później. Alper wstał z grobu, pojechał do studia, nagrał profesjonalny filmik z dobrym oświetleniem, a potem grzecznie wrócił pod ziemię, żeby nie sprawiać kłopotuNie bądź śmieszna, Naciye.– Cavidan, przestań! – Naciye uniosła ręce w obronnym geście, jakby chciała odepchnąć od siebie te okrutne, kpiące słowa – To nie jest śmieszne! Jeżeli to, co Alper mówi na tym nagraniu, jest prawdą… to znaczy, że Sila jest niewinna! To wszystko zmienia! – Nie wierzę w ani jedno jego słowo – ucięła ostro Cavidan, a jej głos stwardniał – I to niczego nie zmienia.Moja córka w końcu założyła rodzinę, jest żoną człowieka, którego kocha A ten człowiek, Kuzey, wciąż biega za Silą jak piesek, nawet gdy ona jest w szpitalu Bahar przez to cierpi, rozpacza, jej serce pęka na tysiąc kawałków.Czy ty już zapomniałaś, że próbowała już odebrać sobie życie z tego powodu? Chcesz, żeby historia się powtórzyła? Co będzie, jeśli spróbuje ponownie? Tym razem może jej się udać – Nie daj Boże… – szepnęła przerażona Naciye, a jej twarz wykrzywił grymas bólu na samą myśl o tym Cavidan wykorzystała ten moment słabości. Przysunęła się jeszcze bliżej, tak że Naciye czuła na policzku jej chłodny oddech Jej głos stał się cichy, niemal intymny, ale przez to jeszcze bardziej groźny.– Posłuchaj mnie uważnie, Naciye Jeśli Bahar znowu zrobi jakąkolwiek głupotę, jeśli przez tę całą sytuację z Silą znowu targnie się na swoje życie, to ja powiem wszystkim, że to ty zabiłaś Alpera Rozumiesz?.– Nie, nie rób tego, Cavidan, błagam cię. – Naciye prawie łkała, chwytając ją rozpaczliwie za rękę Jej dłoń była zimna i spocona.Cavidan z obrzydzeniem odciągnęła swoją dłoń, jakby dotknęła czegoś nieczystego – Pójdę prosto na policję i opowiem całą prawdę. Ze szczegółami. Przyznam się do współudziału, do pomocy w zacieraniu śladów Może spędzę za to dwa lata w więzieniu. Może trzy. Wyjdę za dobre sprawowanie. Ale ty? Ty, która zadałaś cios? Ty dostaniesz dożywocie Będziesz gnić w celi do końca swoich dni, myśląc o tym, jak twoja głupota zniszczyła wszystko Sięgnęła po swoją szklankę z herbatą, powoli, z gracją uniosła ją do ust i upiła mały, delektujący się łyk, jakby smakowała swoje zwycięstwo Jej oczy błyszczały z zimną satysfakcją, gdy obserwowała, jak twarz Naciye blednie coraz bardziej, jak z jej oczu odpływa ostatnia iskierka nadziei, zastąpiona przez czystą, bezbrzeżną rozpaczWłaśnie zamknęła pułapkę. I Naciye doskonale o tym wiedziała.Rozdział 3: Burza w domu dusz Ege wpadł do domu Gonul jak tornado. Nie pukał, po prostu pchnął drzwi z taką siłą, że uderzyły o ścianę, wywołując głuchy huk Jego twarz była napięta, a w oczach płonął gniew sprawiedliwego.Stanął na środku salonu jak oskarżyciel na sali sądowej – Powiedz jej prawdę! – zażądał stanowczo, a jego głos odbił się echem od ścian. – Już dosyć tych kłamstw, Gonul! Powiedz Zeynep, kim jest jej prawdziwy ojciec! Kobieta, zaskoczona jego najściem, pobladła i instynktownie spuściła wzrok, jakby jego spojrzenie fizycznie ją parzyło – Myślisz, że to takie proste? – odpowiedziała zmęczonym, złamanym głosem.– Ege, proszę To nie jest zwykła tajemnica, którą można ot tak wyjawić przy popołudniowej herbacie To zniszczy jej świat.– A teraz jej świat jest idealny? Lepiej jest ją okłamywać, karmić iluzją, niż zmierzyć się z prawdą? – uniósł głos, robiąc krok w jej stronę Wyglądał, jakby miał ochotę nią potrząsnąć.– Ciocia Feraye wiedziała o tym od miesięcy i też milczała, bojąc się twojej reakcji! I co to zmieniło? NIC! Tylko przedłużyło agonię! – Ty nic nie rozumiesz. – Gonul trzęsącymi się dłońmi objęła jego ramię, próbując go uspokoić, ale jej dotyk był słaby – Jeśli to wszystko wyjdzie na jaw, wszystko, co budowałam przez te lata, runie jak domek z kart Moja relacja z Zeynep. ona mi nigdy nie wybaczy.– A teraz, według ciebie, wszystko jest w porządku? – prychnął pogardliwie Ege – Milczysz, bo się boisz. Jesteś egoistką. Boisz się nie o nią, ale o siebie. Bo wiesz, że Zeynep już nigdy nie spojrzy na ciebie tak samo, kiedy usłyszy prawdę z ust kogoś innego To uderzyło w czuły punkt. Gonul cofnęła rękę, jakby została oparzona.Nagle wyprostowała się, a w jej oczach pojawił się błysk dawnej dumy, resztki godności, której próbowała bronić – A ty kim jesteś, żeby mnie rozliczać z mojego życia i moich decyzji? – syknęła, a jej głos nabrał jadowitej nuty – Jesteś jej kolegą? Kochankiem? Mężem? Bo o ile mi wiadomo, masz żonę i małe dziecko, które czeka na ciebie w domu Może zamiast wtrącać się w życie mojej córki, zająłbyś się w końcu swoją rodziną! – Myślę o nich każdego dnia – odpowiedział twardo Ege, nie dając się zbić z tropu – Ale myślę też o Zeynep. Ona zasługuje na prawdę.Ma prawo wiedzieć, kto jest jej ojcem I ja nie będę dłużej żył z ciężarem tego kłamstwa. Jeśli nie powiesz jej ty… zrobię to JA! Jeszcze dziś! Ich spojrzenia zderzyły się w powietrzu jak ostrza szabli. Napięcie w pokoju można było kroić nożem Nagle ciszę przerwało delikatne, niemal nieśmiałe stukanie do drzwi.Gonul drgnęła, jakby została wyrwana z transu Jej twarz momentalnie złagodniała.– To pewnie Zeynep – szepnęła, ruszając w stronę wejścia Jednak gdy otworzyła drzwi, jej serce na moment zamarło. W progu nie stała jej córka – Melis? – zapytała oszołomiona, nie potrafiąc ukryć zdziwienia.– Ege jest tutaj? – głos Melis brzmiał lodowato i ostro Nie czekając na zaproszenie, minęła zszokowaną Gonul i weszła do środka, rozglądając się z pogardą Ege, słysząc jej głos, odwrócił się gwałtownie. Jego twarz pobladła, a gniew ustąpił miejsca niedowierzaniu i irytacji– Co ty tu robisz?.– Przyszłam porozmawiać o Zeynep – odpowiedziała ostro, wbijając w niego oskarżycielskie spojrzenie – A raczej o twojej obsesji na jej punkcie.W pokoju zapadła napięta, niezręczna cisza W tej właśnie chwili drzwi otworzyły się ponownie i do środka weszli Cihan i Zeynep Jej twarz wyrażała zdziwienie, gdy zobaczyła zebranych w salonie.Ege natychmiast się wyprostował, a gniew w jego oczach nasilił się na widok Cihana, swojego rywala – A ty co tu robisz? – zapytał szorstko, niemal warcząc w stronę Cihana.Cihan milczał, unosząc jedynie brew Pozwolił mówić Zeynep.– Co tu się dzieje? – zapytała, rozglądając się po wszystkich napiętych twarzach – Wyglądacie, jakbyście za chwilę mieli się pozabijać. Mamo? Ege?.– Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? – rzucił Ege z wyrzutem w stronę Zeynep, ignorując jej pytanie – Bo z mojego powodu nie odbiera – wtrąciła z triumfalnym, złośliwym uśmiechem Melis – Powiedziałam jej kilka słów prawdy i najwyraźniej dotarło.– Nie z twojego powodu – odpowiedziała spokojnie Zeynep, prostując się dumnie i patrząc Melis prosto w oczy – Tak, zdenerwowałam się tym, co powiedziałaś, bo twoje insynuacje były żałosne.Ale zwyczajnie nie widziałam, że Ege dzwonił Mój telefon był wyciszony.– Więc gdybyś zobaczyła, oddzwoniłabyś? Wróciłabyś do niego na jedno skinienie? – naciskała Melis, próbując ją sprowokować – Melis, po co tu przyszłaś? – przerwał stanowczo Ege, czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli – A po co TY tu przyszedłeś? – odbiła piłeczkę jego żona, a w jej głosie dźwięczała furia – No właśnie – wtórowała jej Zeynep, wbijając swoje rozczarowane spojrzenie w Ege – Po co tu przyszedłeś? Znowu prawić mi kazania?.– Ja… – Ege zająknął się, szukając właściwych słów, ale głos uwiązł mu w gardleCzuł na sobie spojrzenia wszystkich. – Martwiłem się o ciebie, Zeynep. Po tym, co nagadała ci Melis – Doprawdy, jakie to wzruszające – zakpiła Melis, przewracając oczami. – Mój mąż tak bardzo zamartwia się o naszą drogą, bezbronną Zeynep… – Bardzo ją zdenerwowałaś – wtrącił się nagle Cihan.Jego głos był spokojny, ale jego spojrzenie, skierowane na Melis, było zimne i stanowcze – Radzę ci, żebyś przestała sprawiać jej problemy.– A tobie co do tego? – prychnął Ege, wyraźnie sprowokowany jego interwencją – Kim ty jesteś, żeby ostrzegać moją żonę?.– Tylko udzielam jej przyjacielskiej rady – odpowiedział spokojnie Cihan, po czym przeniósł wzrok na Ege, a w jego głosie pojawiła się stalowa nuta – Ege, zabierz Melis i odejdźcie. Nie pozwól, by ta żenująca sytuacja wymknęła się jeszcze bardziej spod kontroli – Jakim prawem mi rozkazujesz? – Ege zrobił krok w jego stronę, zaciskając pięści – Co cię łączy z Zeynep?! Jaki jest wasz związek?!.– Melis, powiedz wreszcie, po co tu przyszłaś – powiedziała szybko Zeynep, stając między nimi i próbując przerwać rosnące napięcie – Wyrzuć to z siebie i odejdźcie, proszę.Melis uśmiechnęła się zimno, satysfakcją, widząc chaos, który wywołała – Nie przyszłam tu krzyczeć ani się kłócić – oświadczyła, a po chwili dodała słowa, które zbiły wszystkich z tropu, wprawiając ich w całkowite osłupienie: – Przyszłam przeprosić W pokoju zapadła grobowa cisza.Słychać było tylko tykanie starego zegara na ścianie Zeynep wpatrywała się w swoją rywalkę szeroko otwartymi, niedowierzającymi oczami Doskonale wiedziała, że Melis nigdy nie przeprasza. To słowo nie istniało w jej słowniku A jednak teraz… stała tu, wypowiadając je. To musiała być jakaś nowa, perfidna gra Rozdział 4: Pod drzewem złamanych obietnic.Park tonął w złotym świetle późnego popołudnia Kuzey biegł, nie czując zmęczenia, napędzany czystą adrenaliną i strachem. Omijał spacerowiczów, matki z wózkami, bawiące się dzieci W jego głowie była tylko jedna myśl: zdążyć. Dotarł do niewielkiego wzniesienia, z którego rozciągał się widok na ich miejsce I wtedy ją zobaczył.Stala tam, pod ich małym, ale już rozkrzewionym drzewkiem.Stała odwrócona do niego plecami, a jej sylwetka na tle zachodzącego słońca wyglądała na niezwykle kruchą i samotną Na moment zatrzymał się, łapiąc oddech. Ulga, która go zalała, była tak wielka, że niemal ugięły się pod nim kolana Ale zaraz po niej przyszła fala bólu, widząc, jak bardzo jest samotna.Zrobił krok w jej stronę, a sucha gałązka trzasnęła pod jego butem Ten dźwięk wyrwał ją z zamyślenia.Odwróciła się gwałtownie, a gdy go zobaczyła, na jej twarzy odmalował się czysty strach To nie było spojrzenie kobiety, która widzi ukochanego. To było spojrzenie spłoszonego zwierzęcia, które dostrzegło drapieżnika Bez słowa odwróciła się i rzuciła do ucieczki.Biegła niezdarnie, potykając się, a jej szpitalne ubranie krępowało ruchy Kuzey bez trudu ją dogonił, chwytając ją delikatnie, ale stanowczo za ramię.– Co robisz?! Kim jesteś?! – krzyknęła Sila, próbując się wyrwać Jej głos był wysoki i pełen paniki. – Zostaw mnie! Pomocy!.– Sila… proszę, uspokój się To ja, Kuzey – mówił łagodnym, błagalnym głosem, starając się, by brzmiał jak najbardziej kojąco – To ja. Wiem, że mnie pamiętasz. Wiem, że pamiętasz naszą przeszłość. Wiem wszystko Przepraszam za wszystko, co się stało. Za każdą łzę, za każde złe słowo.

Related Posts

Całe miasto pogrążone w smutku

Jeleпia Góra i cały kraj są wstrząśпięte tragedią, jaka spotkała 11-letпią Daпυsię. Dziecko zgiпęło z rąk zaledwie rok starszej koleżaпki. Jej rodziппe miasto jest pogrążoпe w żałobie….

CAŁE MIASTO ZAMARŁO: Jelenia Góra pogrążona w rozpaczy żegna brutalnie zamordowaną 11-letnią dziewczynkę

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w samo południe, mszą świętą. Rodzina Danusi poprosiła o uszanowanie prywatności i nieobecność mediów podczas ceremonii. Dlatego w smutnej uroczystości, jak relacjonują uczestnicy,…

Do tragedii doszło w poпiedziałek

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w samo połυdпie, mszą świętą. Rodziпa Daпυsi poprosiła o υszaпowaпie prywatпości i пieobecпość mediów podczas ceremoпii. Dlatego w smυtпej υroczystości, jak relacjoпυją υczestпicy,…

Jelenia Góra utonęła we łzach

Jelenia Góra przeżywa dramat, jakiego nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy. Miasto dosłownie utonęło we łzach. W sobotę, 20 grudnia, tysiące ludzi wyszły na ulice, by pożegnać 11-letnią…

Co wydarzyło się naprawdę w szkole?

Dorośli, z którymi rozmawialiśmy, proszą o anonimowość. Podkreślają, że sprawa jest niezwykle delikatna i dotknęła nie tylko dwie rodziny, ale całą społeczność szkolną w Jeleniej Górze. —…

Do tragedii doszło w poniedziałek

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w samo południe, mszą świętą. Rodzina Danusi poprosiła o uszanowanie prywatności i nieobecność mediów podczas ceremonii. Dlatego w smutnej uroczystości, jak relacjonują uczestnicy,…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *