
Tekin szantażuje Nihan, Tulay traci kontrolę.W odcinku 262 napięcie w rezydencji sięga zenitu Tekin, trzymając w dłoni kopertę pełną dowodów, zmusza Nihan do dramatycznej decyzji – jeśli nie odejdzie natychmiast, jej rodzina zapłaci najwyższą cenę Tymczasem Tulay wikła się w ryzykowny układ, który szybko obraca się przeciwko niej, gdy Songul przejmuje kontrolę nad jej losem Halil z kolei odkrywa szokujące fakty łączące Tekina z Kazimem, co prowadzi go do brutalnego konfliktu z Zeynep Kto naprawdę zdradził, a kto padł ofiarą intrygi? Nad bohaterami zawisa widmo zdrady, gniewu i bezlitosnych rozgrywek, które mogą zmienić ich życie na zawsze

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 262: Streszczenie streszczenie.Powietrze w kuchni rezydencji Fırat pachniało słońcem i obietnicą orzeźwienia Nihan, z precyzją godną chirurga, kroiła soczyste, zielone limonki.

Każdy ruch jej noża uwalniał cierpki, intensywny aromat, który wypełniał przestronne pomieszczenie, mieszając się z zapachem czystości i świeżo zaparzonej herbaty Skupiona na swojej pracy, układała idealnie równe plasterki na białym, porcelanowym talerzu, tworząc małą, jaskrawą kompozycję Była to chwila spokoju, jedna z niewielu, jakie udawało jej się znaleźć w tym wielkim, pełnym napięć domu Ta prosta, powtarzalna czynność pozwalała jej na moment zapomnieć o troskach, o chorej matce i niepewności jutra Ten kruchy spokój został jednak brutalnie przerwany. Skrzypnięcie drzwi, ciche, ale w panującej ciszy brzmiące jak zgrzyt metalu o szkło, zmusiło ją do podniesienia wzrokuW progu stał Tekin. Nie wszedł, on raczej wpłynął do kuchni, poruszając się z powolną, niemal drapieżną gracją, która natychmiast zmroziła krew w żyłach dziewczyny Każdy jego krok zdawał się odmierzać jakąś złowrogą melodię.

W dłoni trzymał płaską, lekko wymiętą kopertę, którą co chwilę, w pozornie nonszalanckim geście, uderzał o drugą dłoń Rytmiczne, głuche klaśnięcia niosły się po kuchni, a każde z nich zdawało się podkreślać wagę tajemniczej przesyłki Napięcie w jednej chwili zgęstniało tak, że można by je kroić nożem, tym samym, który jeszcze przed sekundą spoczywał bezwładnie w dłoni Nihan Dziewczyna zamarła, z ręką zawieszoną nad deską do krojenia.Czuła na sobie jego wzrok, zimny i badawczy Uśmiechał się, ale jego uśmiech nie miał nic wspólnego z radością. Był jak grymas drapieżnika, który właśnie osaczył swoją ofiarę — Jak taka suma mogła zmieścić się w tej kopercie? — zapytała cicho, próbując przełamać niezręczną ciszę Jej głos był ledwo słyszalny, zdradzał niepewność i rosnący lęk.Spojrzała na kopertę, potem na niego, a jej serce zaczęło bić szybciej, jak spłoszony ptak uwięziony w klatce żeber Tekin zrobił jeszcze jeden krok w jej stronę. Jego uśmiech stał się szerszy, bardziej drapieżny — Suma? Och, moja droga, zawartość tej koperty jest warta znacznie więcej niż pieniądze To coś, czego nie da się kupić. To twoja przyszłość. A może jej brak. Spójrz sama — Podsunął jej kopertę, niemal dotykając nią jej drżących dłoni.— Rozpoznajesz to? Nihan zawahała się. Przez jej głowę przebiegła myśl, by uciec, krzyczeć, wezwać pomoc Ale nogi miała jak z ołowiu, a głos uwiązł jej w gardle. Z drżeniem sięgnęła po kopertę Była lekka, niemal pusta. Zaglądając niepewnie do środka, poczuła, jak jej palce stają się zimne i zdrętwiałe Wyciągnęła zawartość. Nie były to banknoty. To były fotografie.Gdy tylko jej wzrok padł na pierwszą z nich, poczuła, jakby ktoś uderzył ją w brzuch, pozbawiając tchu Oczy rozszerzyły jej się w przerażeniu. Kolory kuchni zawirowały jej przed oczami, a ostry zapach limonek nagle stał się mdlący Zdjęcia przedstawiały jej dom. Mały, skromny domek na przedmieściach, w którym się wychowała Ale nie to było najgorsze. Na kolejnych fotografiach byli oni. Jej rodzice.Uchwyceni w codziennych sytuacjach, nieświadomi, że ktoś ich obserwuje Matka podlewająca kwiaty w ogródku. Ojciec wracający z pracy, zmęczony, z torbą z zakupami w ręku Wyglądali na takich bezbronnych.— To… moi rodzice — wyszeptała, a jej głos był już tylko drżącym, przerywanym tchnieniem W jej oczach wezbrały łzy paniki i bezsilności.— Tak, twoi rodzice — potwierdził Tekin lodowatym, pozbawionym jakichkolwiek emocji tonem Zaczął zbliżać się do niej, krok po kroku, zamykając jej drogę ucieczki. — Uśmiechnięci, prawda? Tacy nieświadomi Żyją sobie spokojnie, myśląc, że ich jedynym zmartwieniem jest zdrowie matki. A tu proszę, ich ukochana córeczka pracuje w rezydencji Fırat i pakuje się w sprawy, które jej nie dotyczą Nihan cofała się instynktownie, aż jej plecy zderzyły się z twardą, zimną powierzchnią kuchennych szafek Nie miała już dokąd uciec. Była w pułapce. Tekin oparł dłonie po obu jej stronach, zamykając ją w klatce ze swoich ramionPochylił się nad nią, a jego twarz znalazła się zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy Czuła jego oddech, pachnący kawą i czymś metalicznym, nieprzyjemnym.— Posłuchaj mnie uważnie, mała pokojówko — syknął, a jego głos był cichy, ale ostry jak brzytwa — Nie wyobrażasz sobie nawet, co mogę im zrobić.Jedno moje słowo, jeden telefon… i ten ich spokojny, mały światek rozsypie się w pył Wypadek samochodowy? Pożar w nocy? Nieszczęśliwe zatrucie? Możliwości jest tak wiele A wiesz, co jest najgorsze? Nikt nigdy nie połączy tego ze mną. Ani z tobą. Znikniesz stąd natychmiast, rozumiesz?! Masz zniknąć i nigdy więcej nie wracać Masz zapomnieć o wszystkim, co widziałaś i słyszałaś w tym domu. Słyszałaś?!.Nihan chwyciła zdjęcia tak kurczowo, że ostre krawędzie papieru wbiły jej się w dłonie Próbowała ochronić wizerunki bliskich samym dotykiem, jakby mogła w ten sposób stworzyć wokół nich tarczę Łzy płynęły już swobodnie po jej policzkach, mieszając się z rozpaczą, która rozrywała jej serce — Proszę… błagam… nie rób im krzywdy, panie Tekinie — załkała.Jej głos łamał się, był cienki jak nić, napięty do granic możliwości — Błagam, oni niczemu nie są winni. To moja wina. Wybacz mi… Zrobię wszystko, co pan każe Obiecuję, że nikomu nic nie powiem. Zniknę.— Więc odejdziesz? — dopytywał zimno, bezlitośnie, pochylając się tak blisko, że czuła wibracje jego głosu na swojej skórze Czuł jej przyspieszony, płytki oddech, widział strach w jej rozszerzonych źrenicach I czerpał z tego chorą satysfakcję.— Tak! Natychmiast… jeszcze dzisiaj! — zapewniła gorączkowo, a każde słowo było przerywane szlochem — Tylko błagam, przysięgnij, że ich nie skrzywdzisz. Błagam… zostaw moją rodzinę w spokoju Na ustach Tekina pojawił się triumfalny, krzywy uśmiech. Odsunął się, dając jej przestrzeń do oddychania — Brawo. Okazałaś się mądrzejsza, niż myślałem. A już traciłem wiarę w twoją inteligencję Pamiętaj jednak o czymś jeszcze.Zanim odejdziesz, zrobisz dla mnie małą przysługę Napiszesz list. Krótki liścik, w którym wszystko wyjaśnisz.Jego słowa sprawiły, że Nihan poczuła kolejną falę zimna Wiedziała, że to nie będzie zwykły list pożegnalny. To będzie gwóźdź do czyjejś trumny — Od tej chwili nie zapominaj, kim jesteś… i jaka jest twoja pozycja — dokończył, prostując się Jego ton znów stał się władczy i pogardliwy. — Jesteś nikim.A teraz, wynoś się! I czekaj na dalsze instrukcje Nihan nie potrzebowała dalszej zachęty. Z płaczem, który wstrząsał całym jej ciałem, rzuciła się do ucieczki Potknęła się, niemal wpadając na drzwi, i zniknęła w korytarzu. Jej rozpaczliwy szloch jeszcze przez chwilę odbijał się echem od kuchennych ścian, zanim ucichł zupełnie Tekin stał przez moment nieruchomo, wsłuchując się w oddalające się kroki.Na jego twarzy malowała się chłodna, niezmącona satysfakcja Podszedł do deski, na której leżały nietknięte plasterki limonki. Wziął jeden z nich i bez wahania włożył go do ust Cierpki, kwaśny smak sprawił, że jego usta wykrzywiły się w grymasie, a on sam zmrużył oczy Ale po chwili na jego twarz powrócił ten sam zwycięski, okrutny uśmiech.Smakował gorycz porażki Nihan i była to dla niego najsłodsza z potraw Na zadaszonym tarasie, gdzie miękkie światło popołudniowego słońca złociło białe ściany oficyny i rzucało długie cienie na kamienną posadzkę, czas zdawał się płynąć wolniej Tulay uniosła dłoń, w której trzymała czek. Papier, choć lekki, zdawał się ciążyć jej niczym kamień Ten prosty gest miał w sobie ciężar decyzji, która mogła na zawsze odmienić jej przyszłość, wynieść ją na szczyt lub strącić w przepaść Jej elegancki, beżowy kostium, idealnie skrojony i stonowany, podkreślał jej aspiracje i determinację, a jednocześnie stanowił ostry kontrast z surową, mroczną obecnością mężczyzny, który stał naprzeciwko niejNieznajomy był uosobieniem cienia. Ubrany w czarną, skórzaną kurtkę, która zdawała się chłonąć każdy promień światła, i wytarte dżinsy, świadczące o drodze, jaką w życiu przeszedł, nie pasował do eleganckiego otoczenia rezydencji Stał wyprostowany, nieruchomy jak posąg wykuty z granitu.Ręce miał opuszczone wzdłuż ciała, zaciśnięte w pięści, a jego twarz była jak maska — nieprzenikniona, skupiona, napięta Oczy, małe i czarne, obserwowały ją bez mrugnięcia, jakby próbowały przeniknąć jej duszę i ocenić jej słabości Ciszę przerywał jedynie szum wiatru w koronach drzew i dalekie szczekanie psa. Tulay czuła, jak kropla potu spływa jej po plecach — To duża suma — odezwał się w końcu mężczyzna.Jego głos był niski i twardy, jak żwir przesypujący się przez sito Każde słowo było starannie odważone, jakby chciał sprawdzić, czy kobieta jest w pełni świadoma ryzyka, które podejmuje — Mam nadzieję, że sobie poradzisz — odpowiedziała Tulay, zmuszając się, by patrzeć mu prosto w oczy Jej głos, zazwyczaj pewny i melodyjny, teraz lekko drżał, ale starała się to ukryć za maską chłodnej obojętności — To czek wystawiony na Zeynep Fırat. Realizacja może nie być prosta.Potrzebuję gotówki Szybko i dyskretnie. Otrzymasz swoją dolę, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem Mężczyzna uniósł lekko kącik ust, co miało być chyba uśmiechem, ale wyglądało bardziej jak grymas pogardy — Nie martw się, dam sobie radę. Znam potężnych ludzi, którzy bez problemu zrealizują taki papierek Ludzi, którzy nie zadają zbędnych pytań, dopóki procent się zgadza.Dla nich nazwisko Fırat to tylko dodatkowa zachęta — Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Bądź ostrożny — ostrzegła, a w jej głosie, mimo wszelkich starań, pobrzmiewała nuta lęku, której nie potrafiła już ukryć — Jeśli Halil się dowie….— Halil się nie dowie — przerwał jej szorstko. — Robiłem już gorsze rzeczy dla ważniejszych ludzi Możesz mi zaufać. — Skinął lekko głową, co było jedynym gestem potwierdzenia.Sięgnął po czek, a jego szorstkie, spracowane palce musnęły jej delikatną dłoń Tulay wzdrygnęła się na ten dotyk. — Za dwie godziny wrócę z pieniędzmi. Czekaj tutaj I nie rób nic głupiego.Bez słowa pożegnania odwrócił się i zniknął w cienistej alejce prowadzącej ku bramie Poruszał się szybko i bezszelestnie, jak duch. Tulay została sama, z pustą, drżącą dłonią Czek, który jeszcze przed chwilą w niej spoczywał, teraz zdawał się palić dziurę w jej sumieniu Dopiero teraz, gdy zniknął, uświadomiła sobie w pełni powagę sytuacji. Kradzież, oszustwo… to były słowa, których nigdy nie odnosiła do siebieA jednak właśnie to zrobiła.— Przepraszam, Zeynep… — wyszeptała w ciszę tarasu. Jej głos zadrżał i załamał się — Naprawdę przepraszam. Ale muszę to zrobić. Dla siebie. Dla swojej przyszłości. Ty masz wszystko, a ja… ja muszę walczyć o swoje W tym samym momencie, zza rogu budynku, wyłoniła się Songul.Poruszała się z gracją kota, cicho i z uwagą Zatrzymała się w pół kroku, mrużąc oczy na widok obcego mężczyzny, który szybkim krokiem oddalał się od oficyny Widziała go tylko przez chwilę, jego czarną kurtkę i zdeterminowaną sylwetkę, ale to wystarczyło Zauważyła też Tulay, stojącą samotnie na tarasie, bladą i roztrzęsioną.Spojrzenia kobiet spotkały się na ułamek sekundy, po czym Tulay szybko odwróciła wzrok Songul nie podeszła bliżej. Uśmiechnęła się pod nosem, czując, że w powietrzu unosi się zapach intrygi — Kim jest ten facet? — mruknęła do siebie, a jej spojrzenie stało się ostre i analityczne Śledziła wzrokiem oddalającą się postać, aż ta zniknęła za bramą.— Wygląda podejrzanie… Zbyt podejrzanie jak na gościa w tej rezydencji Czy on jest tutaj z powodu Tulay? Co ona znowu kombinuje?.Songul wiedziała jedno: musiała się tego dowiedzieć A przeczucie mówiło jej, że właśnie znalazła broń, której potrzebowała, by ostatecznie pozbyć się swojej rywalki Pracownia Halila była jego sanktuarium.Miejscem, gdzie chaos świata zewnętrznego ustępował miejsca porządkowi liczb, planów i strategii Wysokie regały uginały się pod ciężarem segregatorów, a na wielkim, dębowym biurku królował porządek Nawet powietrze pachniało tu inaczej – mieszanką papieru, skóry i męskich perfum Ten spokój zakłóciła jednak Gulhan, która weszła do środka, niosąc na tacy dwie filiżanki aromatycznej, czarnej kawy — Zrobiłam twoją ulubioną — powiedziała z ciepłym uśmiechem, stawiając jedną filiżankę przed bratem, a drugą przed sobą Usiadła na krześle naprzeciwko niego.— Pomyślałam, że przyda ci się chwila przerwy — Dziękuję — odparł Halil, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.Gulhan cierpliwie czekała, aż brat poświęci jej uwagę W końcu westchnął i odsunął komputer.— Przyjęcie urodzinowe dla Zeynep było naprawdę udane — zaczęła, a jej oczy zalśniły na to wspomnienie — Wyglądaliście razem tak wspaniale. Jak para z obrazka.Niech Bóg sprawi, żebyście zawsze byli tak szczęśliwi, braciszku A twój taniec Zeybek… — uniosła brwi z autentycznym podziwem. — Byłam pod ogromnym wrażeniem Wszyscy byli. Pokazałeś w nim całe swoje serce.Halil tylko skinął głową, biorąc duży łyk gorącej kawy Ciepło napoju rozlało się po jego ciele, ale nie zdołało roztopić lodu, który skuwał jego duszę — Dziękuję.— Jego głos zabrzmiał spokojnie, ale był krótki i pozbawiony entuzjazmu, co nie umknęło uwadze siostry Gulhan przyglądała mu się przez chwilę z troską. Widziała napięcie w jego ramionach, zmęczenie w oczach Postanowiła jednak poruszyć temat, który od jakiegoś czasu nie dawał jej spokoju — Właściwie… od jakiegoś czasu chciałam cię o coś zapytać, ale zawsze mi to umykało w natłoku spraw — Zawahała się na moment, jakby nie była pewna, czy to odpowiednia chwila.— Chodzi o pierścionek mamy Ten, który zawsze miała na palcu. Pamiętasz? Mówiłeś, że dasz go Zeynep. Nie widziałam go na jej palcu podczas przyjęcia Jeszcze nie załatwiłeś tej sprawy?.Pytanie uderzyło w Halila jak obuchem. Odruchowo spojrzał w bok, unikając jej wzroku Pierścionek.Symbol zaufania i miłości, który miał przypieczętować ich małżeństwo Leżał w sejfie, zimny i nietknięty. Jak mógł go dać kobiecie, której nie ufał? Kobiecie, którą podejrzewał o zdradę? — Nie miałem czasu — rzucił lakonicznie, a jego ton był tak ostry, że Gulhan aż drgnęła Zapadła krótka, niezręczna cisza.Słychać było tylko delikatne brzęczenie komputera i miarowe tykanie starego zegara na ścianie Każdy sekundowy ruch wskazówki zdawał się pogłębiać przepaść, jaka powstała między rodzeństwem Halil, czując jej zranione spojrzenie, postanowił przerwać to napięcie.— Bardzo dobra kawa Naprawdę. Dziękuję.— Na zdrowie — odparła Gulhan, a jej uśmiech był już nieco wymuszony Chcąc rozładować atmosferę, sięgnęła do kieszeni swojej eleganckiej sukienki.— A teraz trochę słodyczy na osłodę Proszę.Wyciągnęła dłoń i położyła na biurku, tuż obok jego filiżanki, mały, kolorowy cukierek w błyszczącym papierku Halil spojrzał na niego obojętnie, ale po chwili zamarł. Zmrużył oczy, przyglądając się słodyczy, jakby to był rzadki, niebezpieczny owad Kolorowy papierek. Specyficzny kształt. To był ten sam rodzaj cukierka.Dokładnie taki sam, jaki znalazł kilka dni temu w swoim gabinecie Cukierek, który zostawił zdrajca. Cukierek, który stał się dowodem na to, że Zeynep współpracowała z Kazimem Poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła. Odwrócił powoli głowę w stronę siostry, starając się, by jego głos brzmiał naturalnie, choć w środku wszystko w nim krzyczało — Zeynep ci go dała? — zapytał ostrożnie, a każde słowo było jak stąpanie po polu minowym — Nie, skąd.— Gulhan uśmiechnęła się beztrosko, nieświadoma burzy, jaką właśnie rozpętała — Tekin. On je uwielbia. Zawsze nosi je w kieszeniach. Mówi, że to jego mała przyjemność W jego pokoju zawsze ma ich pełno. Mogę ci przynieść kilka, jeśli chcesz. Są naprawdę smaczne Słowa siostry uderzyły w Halila z siłą huraganu. Tekin.Nie Zeynep. Tekin.W jego głowie zaczęły kotłować się myśli, tworząc chaos, który groził eksplozją Obrazy, rozmowy, podejrzenia — wszystko zaczęło wirować, układać się w nowy, przerażający wzór Czy to możliwe? Czy przez cały ten czas tak bardzo się myliłem?.Cukierek należał do Tekina To on był w moim gabinecie. To on musiał zostawić otwarty sejf.Czy to oznacza, że to Tekin współpracował z Kazimem? A Zeynep…? Czy niesprawiedliwie oskarżyłem Zeynep?.Poczuł falę gorąca, a zaraz potem lodowatego chłodu Uświadomił sobie ogrom swojej pomyłki. Słowa, które do niej mówił. Spojrzenia, którymi ją ranił Chłód, którym ją otoczył. Wszystko to było oparte na kłamstwie, na poszlace, którą zinterpretował w najgorszy możliwy sposób Wstyd i poczucie winy paliły go od środka.Nie mógł tego dłużej ciągnąć.Musiał działać, sprawdzić to, dowiedzieć się prawdy Wstał tak gwałtownie, że jego krzesło z głośnym zgrzytem odsunęło się do tyłu.— Przepraszam… — rzucił szybko, unikając spojrzenia siostry, bo bał się, że zobaczy w jego oczach cały ten zamęt — Przypomniało mi się właśnie, że miałem wysłać bardzo ważnego maila.A komputer z tym plikiem jest w moim gabinecie Muszę to zrobić natychmiast.Nie czekając na odpowiedź, chwycił filiżankę z niedopitą kawą i niemal wybiegł z pracowni, zostawiając Gulhan z lekkim zdziwieniem i niepokojem malującym się na jej twarzy Patrzyła za nim, nie rozumiejąc tej nagłej zmiany nastroju, nieświadoma, że jej niewinny gest z cukierkiem właśnie uruchomił lawinę, której nikt nie będzie w stanie zatrzymać Przed głównym wejściem do rezydencji, w cieniu potężnych dębów, stała Nihan. Kurczowo ściskała rączkę swojej niewielkiej walizki, jakby był to jedyny stały punkt w jej rozpadającym się świecieJej twarz była blada i naznaczona smugami po łzach, a w oczach malował się pośpiech i napięcie Każda sekunda spędzona w tym miejscu była dla niej torturą. Chciała uciec jak najdalej, zanim Tekin zmieni zdanie lub wymyśli dla niej kolejne upokorzenie Właśnie wtedy z domu wyszła Zeynep.Widząc spakowaną pokojówkę, zatrzymała się, a jej spojrzenie natychmiast złagodniało Zawsze miała w sobie tę niezwykłą empatię, która pozwalała jej dostrzec ból innych — Nihan, wyjeżdżasz? Co się stało? — zapytała delikatnie.— Moja mama… jest bardzo chora Muszę do niej jechać — skłamała Nihan, powtarzając wersję, którą kazał jej przygotować Tekin Słowa z trudem przechodziły jej przez gardło.Unikała wzroku Zeynep, bojąc się, że ta dobra, ufna kobieta odczyta z jej oczu kłamstwo i zdradę, której miała się za chwilę dopuścić — Och, tak mi przykro. — Głos Zeynep był pełen szczerego współczucia. — Życzę twojej mamie szybkiego powrotu do zdrowia Mam nadzieję, że niedługo poczuje się lepiej. Pamiętaj, jeśli będziesz czegoś potrzebować, czegokolwiek, zawsze możesz do mnie zadzwonić Po krótkiej chwili wahania sięgnęła do swojej torebki.— A tak przy okazji… wiem, że leczenie kosztuje Na pewno przyda ci się trochę pieniędzy. Proszę, weź to.Delikatnym, ale stanowczym gestem wcisnęła w dłoń Nihan zwinięty plik banknotów Była to spora suma, znacznie więcej niż miesięczna pensja pokojówki.Nihan uniosła na nią załzawione oczy Ten gest dobroci, w momencie gdy sama szykowała się do najgorszej podłości, był dla niej jak cios W jej sercu walczyły ze sobą wdzięczność i potworne poczucie winy.— Dziękuję, pani Zeynep — szepnęła — Dziękuję za wszystko. Nigdy tego pani nie zapomnę. — Schowała pieniądze do portfela, czując, jak palą ją przez cienką skórę — To naprawdę wiele dla mnie znaczy.Odwróciła się szybko, by Zeynep nie zobaczyła jej łez, i niemal biegiem ruszyła w stronę bramy W jej sylwetce czuć było pośpiech, ale też przytłaczający ciężar zmartwienia i wstydu Zeynep przez chwilę patrzyła za nią, z sercem pełnym współczucia.Właśnie wtedy, cicho jak cień, pojawił się obok niej Halil Wyszedł z domu i zatrzymał się kilka kroków za nią, obserwując całą scenę. Jego twarz była nieprzenikniona, ale w jego wnętrzu toczyła się walka Widział gest Zeynep, jej bezinteresowną pomoc. Widział pieniądze zmieniające właściciela I słowa Gulhan o cukierku Tekina wciąż dźwięczały mu w uszach.— Zrezygnowała z pracy — wyjaśniła Zeynep, odwracając się do niego — Proszę, nie bądź na nią zły, że nie powiedziała ci osobiście. Jej mama jest bardzo chora, musiała się spieszyć do domu Halil nie odpowiedział. Jego spojrzenie zatrzymało się na twarzy Zeynep, głębokie i przenikliwe, jakby próbował prześwietlić ją na wylot, zajrzeć pod warstwę jej słów i gestów Milczał, ale w jego myślach szalała burza.Pytanie, którego nie potrafił uciszyć, odbijało się echem w jego czaszce: „Czy naprawdę jest niewinna? Czy mogłem się aż tak pomylić? Ten gest… ta dobroć… to nie może być udawane A może jednak? Może te pieniądze to zapłata za milczenie? Za jakąś brudną przysługę?” Jego serce, jeszcze przed chwilą pełne nadziei na jej niewinność, teraz znów zaczęło się wahać Niepewność była gorsza niż najgorsza prawda.Gabinet Halila był świadkiem wielu trudnych rozmów, ale ta zapowiadała się na jedną z najważniejszych Hakan wszedł do środka bez pukania, a powaga na jego twarzy od razu zwiastowała złe wieści Powietrze zgęstniało, a asystent nie tracił czasu na uprzejmości.— Mam coś. Dotarłem do człowieka, który dobrze zna Kazima Kiedyś prowadził z nim interesy, ale Kazim go oszukał.Chciał się zemścić, więc był bardzo rozmowny — zaczął zdecydowanym tonem, kładąc na biurku mały notatnik — Dowiedziałem się wielu rzeczy… i to takich, które mogą nam się bardzo przydać. Po pierwsze, potwierdziło się Kazim prowadzi własne, nielegalne kasyno. To tam pierze brudne pieniądze i łapie w sieć dłużników Halil uniósł brew, opierając się wygodniej w fotelu. Ta informacja wcale go nie zaskoczyła — Pasuje do niego — przyznał chłodno.— Zawsze szukał szybkich pieniędzy i brudnych interesów To śliski typ. Ale to za mało, żeby go pogrążyć.Hakan jednak nie spuszczał z tonu Jego oczy błyszczały z podniecenia.— Ale to nie wszystko. Jest coś jeszcze. Coś, co łączy go bezpośrednio z tym domem Szczerze mówiąc, sam się tego nie spodziewałem. Przez chwilę myślałem, że mój informator kłamie Halil pochylił się w stronę asystenta, a jego spojrzenie stało się ostre jak sztylet Czuł, że jest o krok od prawdy, która dręczyła go od tygodni.— Nie trzymaj mnie w niepewności, Hakan Mów.— Tekin… — Hakan zawiesił głos na ułamek sekundy, jakby chciał nadać swoim słowom odpowiednią wagę — Tekin był stałym bywalcem kasyna Kazima. Regularnie przegrywał tam ogromne sumy Mój informator mówi, że jest zadłużony u Kazima po uszy. Jest jego psem na smyczy Zrobi dla niego wszystko.W tej samej chwili, na korytarzu, za lekko uchylonymi drzwiami gabinetu, stał Tekin Przyszedł tu, by upewnić się, co planuje Halil, by wybadać grunt. Ale usłyszał znacznie więcej Każde słowo Hakana było jak uderzenie młotem. Zbladł, a jego twarz wykrzywił grymas wściekłości i paniki Zrozumiał, że pętla na jego szyi właśnie zacisnęła się niebezpiecznie.Pięść zacisnęła mu się tak mocno, że aż zbielały mu knykcie W przypływie bezsilnej furii uderzył nią w drewnianą futrynę drzwi, ale zaraz potem przygryzł wargę, tłumiąc w sobie krzyk Wiedział, że właśnie zapadł na niego wyrok. Nie było już odwrotu. Musiał działać szybko Zerwał się i niemal bezszelestnie, na palcach, odszedł szybkim krokiem, jakby ziemia paliła mu się pod stopami W gabinecie Halil gwałtownie wstał z fotela. Krzesło odjechało do tyłu z hukiem.W jego oczach błyszczała czysta furia To była ta chwila. Chwila, w której wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce Cukierek. Długi Tekina. Zdrada w przetargu.— Teraz już wszystko rozumiem — powiedział, a jego głos drżał od stłumionego napięcia — Ten szczur. Ten zdrajca żył pod moim dachem. Jadł przy moim stole.I cały czas knuł za moimi plecami Spojrzał na Hakana.— Ten problem trzeba rozwiązać. Natychmiast. Przyprowadź mi go, Hakan Chcę z nim porozmawiać. Sam.Asystent bez słowa skinął głową i wyszedł, by wykonać polecenie Drzwi zamknęły się za nim cicho. Halil został sam ze swoją furią.Przez chwilę stał nieruchomo, próbując opanować drżenie rąk Ale gniew był zbyt silny. Z potężnym rykiem uderzył pięścią w solidną, dębową szafkę z dokumentami Ból, który przeszył jego dłoń, był niczym w porównaniu z bólem, który rozrywał mu serce — Jeśli Tekin naprawdę jest psem Kazima… — wyszeptał do siebie z goryczą, a każde słowo cięło ciszę w gabinecie jak nóż — To znaczy, że ona… Zeynep… jest niewinna.Oparł czoło o zimne drewno szafki.