
Kaczorowska tuż przed decydującym starciem ogłosiła coś, co wstrząsnęło wszystkimi. Nikt nie przewidział takiego obrotu spraw.
Świat programów rozrywkowych, zwłaszcza tych tanecznych, to mieszanka sportowej rywalizacji i teatralnej dramy. Zbliżający się finał “Tańca z Gwiazdami”, zaplanowany na niedzielę, 16 listopada, tradycyjnie powinien skupiać się tylko na trzech gwiazdach: Wiktorii Gorodeckiej, Mikołaju “Bagim” Bagińskim i Maurycym Popielu. To oni udowodnili, że zasłużyli na walkę o Kryształową Kulę, mając zarówno solidną technikę, jak i poparcie widzów.
Jednak zanim dojdzie do wielkiego finału, w tle rozegrał się cichy konflikt, który podkręcił emocje na zapleczu Polsatu. Cała sprawa dotyczyła pary, która odpadła wcześniej, ale z hukiem: Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza.
Zgodnie z tradycją, w finale na parkiet wracają wszystkie pary, by zatańczyć razem po raz ostatni. I to właśnie obecność tej dwójki stała się tematem numer jeden na korytarzach. Dlaczego? Ich pożegnanie z programem, po ogłoszeniu wyników półfinału, było już sporym zaskoczeniem. Ale to, co wydarzyło się później, podsyciło plotki o otwartym konflikcie. Para miała podobno bardzo szybko opuścić studio, bez pożegnania z resztą ekipy. Taka demonstracja frustracji, czy po prostu nagła ucieczka w emocjach, od razu dała mediom do myślenia.
Jurorzy programu “Taniec z Gwizdami”, fot. KAPiF