Miłość i nadzieja, odcinek 276: Groźny wypadek Melis. Ciąża żony Egego zagrożona! W 276 odcinku tureckiego serialu “Miłość i nadzieja” Melis będzie miała wypadek, do którego dojdzie z winy jej męża! Ege za nic w świecie nie będzie chciał skrzywdzić ciężarnej Melis, ale kiedy zamknie w pokoju Feraye i Belkis dojdzie do tragedii To właśnie Melis spróbuje uwolnić matkę oraz teściową, które Ege uwięzi, by spotkać się z szantażystą kobiet i poznać prawdę o ojcu Zeynep Nagle w 276 odcinku “Miłość i nadzieja” Feraye popchnie drzwi, a Melis upadnie na podłogę, krzycząc z bólu, że straci dziecko

Ciążą żony Egego będzie zagrożona. .Powietrze w okazałej willi rodziny Egego od dawna już nie pachniało beztroską Gęstniało od niewypowiedzianych słów, dusiło ciężarem tajemnic, które niczym trujący bluszcz oplatały fundamenty ich życia Każdy kąt, każdy starannie dobrany mebel, każdy lśniący bibelot zdawał się być niemym świadkiem narastającego dramatu Tego dnia jednak napięcie miało osiągnąć punkt krytyczny, grożąc zawaleniem się wszystkiego, co z taką pieczołowitością budowali Ege od kilku dni poruszał się po domu jak tygrys w klatce. Jego umysł, zwykle analityczny i spokojny, teraz pracował na najwyższych obrotach, zapętlony w labiryncie podejrzeń

Obserwował swoją matkę, Belkis, i teściową, Feraye, z sokolą uwagą, która przyprawiała obie kobiety o dreszcze Widział ich nerwowe spojrzenia wymieniane ukradkiem nad filiżankami kawy, słyszał urywane szepty, gdy tylko wchodził do pokoju Czuł ich strach – lepki, namacalny, niemal fizycznie obecny w każdym ich geście. Wiedział, że coś ukrywają Coś wielkiego. Coś, co dotyczyło Zeynep, dziewczyny, którą kochał jak siostrę i której dobro postawił sobie za punkt honoru Prawda o ojcu Zeynep stała się jego obsesją. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego Feraye, która wychowała dziewczynę jak własną córkę, z taką determinacją broniła tej tajemnicy Dlaczego wolała żyć w kłamstwie, narażając Zeynep na ból, który nieuchronnie musiał nadejść wraz z odkryciem prawdy? A jego matka, Belkis jej udział w tym spisku bolał go najbardziej. Zawsze uważał ją za ostoję prawości, a teraz widział, jak pogrąża się w bagnie sekretów u boku Feraye

Tego feralnego popołudnia, słońce, które zwykle zalewało salon złotym blaskiem, zdawało się omijać willę, jakby przeczuwając nadchodzącą katastrofę Ege schodził właśnie po schodach, pogrążony w mrocznych myślach, gdy jego uwagę przykuł nietypowy ruch w garderobie przylegającej do sypialni teściowej Drzwi były lekko uchylone, a ze środka dobiegał stłumiony szmer rozmowy. To nie sama rozmowa go zaniepokoiła, ale jej ton – gorączkowy, pełen paniki Podszedł bezszelestnie, stając w cieniu framugi. Jego serce zabiło mocniej. W środku, przy otwartej szafie, kucały Feraye i Belkis Jego matka trzymała dużą, skórzaną torbę podróżną, a teściowa wpychała do niej grube pliki banknotów Widok był tak absurdalny, tak nie na miejscu w tym eleganckim domu, że przez chwilę Ege pomyślał, że ma halucynacje Ale nie, to była prawda. Pieniądze, całe mnóstwo pieniędzy, upychane w pośpiechu, jakby przygotowywały się do ucieczki albo do zapłacenia okupu.– Na pewno wystarczy? – szepnęła Belkis, a jej dłonie drżały tak bardzo, że ledwo mogła utrzymać torbę – On powiedział, że to ostatnia rata. Ostatnia.– Musi wystarczyć – odparła Feraye, a jej głos był napięty do granic możliwości Rozglądała się nerwowo, jakby bała się, że ściany mają uszy. – Alper nie da nam więcej czasu Groził, że jeśli dziś nie dostanie pieniędzy, pójdzie prosto do Egego. Albo co gorsza, do Zeynep Imię “Alper” uderzyło w Egego jak obuchem. Szantażysta. Więc to o to chodziło. Ktoś je szantażował Ktoś, kto znał prawdę o ojcu Zeynep. Wszystkie elementy układanki nagle wskoczyły na swoje miejsce, tworząc obraz tak mroczny, że aż zabrakło mu tchu Gniew, który do tej pory tlił się w nim pod powierzchnią, teraz wybuchnął z siłą wulkanu Zrobił krok do przodu, wchodząc do garderoby. Dźwięk jego butów na parkiecie sprawił, że obie kobiety podskoczyły jak oparzone Zastygły w bezruchu, z twarzami bladymi jak papier, z oczami rozszerzonymi z przerażenia Torba z pieniędzmi leżała między nimi jak dowód zbrodni. – Co to ma znaczyć? – zapytał Ege, a jego głos był spokojny, lecz w tej ciszy kryła się zapowiedź burzy Był to spokój drapieżnika, który właśnie osaczył swoją ofiarę.Feraye pierwsza odzyskała mowę, choć jej głos był cienki i łamliwy – Ege, synku. to nie tak, jak myślisz. To. to są pieniądze na inwestycję. Belkis i ja myślałyśmy o małym biznesie. Kłamstwo było tak nieudolne, tak przezroczyste, że niemal wywołało u Egego gorzki uśmiech Spojrzał na swoją matkę, szukając w jej oczach potwierdzenia tej absurdalnej historyjki Ale Belkis unikała jego wzroku, wbijając go w podłogę. Jej milczenie było głośniejsze niż tysiąc słów – Inwestycja? – powtórzył Ege, podchodząc bliżej i podnosząc torbę. Była ciężka. Otworzył ją Widok równo ułożonych paczek banknotów sprawił, że poczuł falę zimnej furii. – Pakujecie gotówkę do torby podróżnej w ukryciu