Bahar próbowała zachować niewinny wyraz twarzy, ale jej oczy zdradzały coś innego – cień triumfu, który błysnął na ułamek sekundy. Naciye to dostrzegła. Każdy mięsień jej ciała napiął się do granic możliwości. – Nie udawaj przede mną, dziewczyno – powiedziała lodowatym tonem. – Widziałam już wiele kłamstw, ale twoje są najbardziej perfidne. Myślałaś, że mnie oszukasz? Że wmówisz mi, iż Kuzey to potwór, a ty niewinna ofiara? Może i oszukałaś wszystkich wokół, ale mnie nigdy. Wiem, kim jesteś, Bahar. Ty i twoja matka wychowałyście się w cieniu trucizny – i teraz próbujecie zatruć i mój dom.

Bahar cofnęła się, z trudem łapiąc oddech, a Cavidan natychmiast chwyciła ją za ramię, jakby chciała ją bronić. – Dość tego! – syknęła, próbując odzyskać kontrolę. – Nie masz prawa nas obrażać! – Nie mam prawa? – powtórzyła Naciye, śmiejąc się gorzko. – W moim domu mam prawo do wszystkiego. I właśnie dlatego mówię: koniec. Nie chcę was tutaj więcej widzieć. Ani ciebie, Levent, ani ciebie, Bahar. Wynoście się. Teraz.Levent spróbował zagrać ostatnią kartą. Zbliżył się, przybierając ton pełen współczucia. – Pani Naciye, proszę… niech pani się uspokoi. Wiem, że to trudne, ale wszyscy jesteśmy ofiarami emocji. Kuzey potrzebuje pomocy, a nie osądu. – Nie waż się wymieniać imienia mojego syna! – huknęła, wskazując drzwi. – Nie będziesz wypowiadał jego imienia w tym domu. Nie po tym, co mu zrobiłeś.

Zapadła cisza. Gęsta, dławiąca, przerywana tylko przyspieszonym oddechem Bahar. Levent, zrozumiawszy, że stracił grunt pod nogami, zacisnął szczęki. Cavidan spróbowała coś powiedzieć, ale Naciye już ruszyła w stronę drzwi, otwierając je szeroko. – Na zewnątrz – powiedziała chłodno. – Nie chcę was tutaj, ani jutro, ani nigdy więcej.Levent zmrużył oczy, lecz jego głos był jedwabiście gładki. – Będzie pani tego żałować – rzucił, przechodząc obok niej. – Prawda ma to do siebie, że zawsze wychodzi na jaw. – Owszem – odparła Naciye, patrząc mu prosto w twarz. – I właśnie dlatego ty będziesz pierwszy, który za nią zapłaci.

Drzwi zamknęły się z hukiem, a echo odbiło się po pustych korytarzach rezydencji. Naciye została sama – z ciszą, która brzmiała głośniej niż jakikolwiek krzyk. Wiedziała, że właśnie rozpoczęła wojnę. Ale nie miała już nic do stracenia.W jej oczach pojawiła się iskra – ta sama, którą kiedyś miał Kuzey. Iskra, która zwiastowała, że koniec farsy Leventa i Bahar dopiero się zaczyna.