
Podczas ostatniego pożegnania Agnieszki Maciąg wydarzyło się coś, co zaskoczyło nawet najbardziej doświadczonych. Cisza, biel, łzy, a nad cmentarzem unosił się dron. Ten niecodzienny element ceremonii szybko zwrócił uwagę żałobników, wywołując lawinę emocji.
Pogrzeb Agnieszki Maciąg miał być spokojnym, duchowym pożegnaniem. Bez księdza, bez mszy, w atmosferze skupienia, refleksji i symboliki. Dominowała biel, delikatna muzyka i słowa, które miały ukoić wszystkich zgromadzonych. Jednak w pewnym momencie wzrok zgromadzonych powędrował w górę. Nad cmentarzem pojawił się dron, który rejestrował przebieg ceremonii z lotu ptaka.
Myśleli, że widzieli wszystko… ale to nagranie wiele zmienia! Takie sceny na pogrzebie Agnieszki Maciąg
Urządzenie było wyraźnie widoczne i poruszało się powoli nad miejscem pochówku, filmując zarówno zgromadzonych, jak i samą ceremonię. Dla części uczestników był to element zupełnie nieoczekiwany, wręcz szokujący. Słychać było szepty, zdziwione komentarze i pytania: “Czy to na pewno powinno się dziać w takim momencie?”. Inni przyjęli obecność drona ze spokojem.
Ujęcia z góry mogły mieć wymiar czysto pamiątkowy, jako zapis pożegnania w formie, która oddaje skalę emocji i liczbę osób chcących oddać jej hołd. Dron nie zakłócał przebiegu ceremonii dźwiękiem, jednak sama jego obecność była wystarczająca, by wywołać silne reakcje. W połączeniu z minutą ciszy, podczas której słychać było jedynie szloch i tłumione łzy, ten kontrast okazał się dla wielu poruszający.
Po zakończeniu ceremonii, gdy urna z prochami została złożona do grobu, dron jeszcze przez chwilę unosił się nad cmentarzem, a następnie zniknął. Żałobnicy mogli wpisać się do księgi pamiątkowej, dzieląc się osobistymi słowami pożegnania.