
Wieść o śmierci Agnieszki Maciąg poruszyła zarówno jej najbliższych, jak i ogromne grono fanów, które od lat inspirowała swoim spokojem, mądrością i ciepłem. Jej syn po raz pierwszy zabrał głos i niezwykle szczerze opisał, jak wygląda jego życie po stracie mamy.
Agnieszka była jedną z tych kobiet, które nie mieściły się w żadnych schematach. Zaczynała jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych modelek lat 90., pojawiając się na wybiegach najważniejszych światowych stolic mody. Jej oblicze zdobiło kampanie w Nowym Jorku, Paryżu, Mediolanie, a współpraca z ikonami pokroju Karla Lagerfelda czy Pierre’a Cardina była tylko początkiem jej zawodowej drogi.
Z czasem jednak wybrała zupełnie inną ścieżkę. Zajęła się studiami, zgłębiała psychologię, duchowość i kulturę. Zrezygnowała z życia w biegu, by pomagać innym budować wewnętrzny spokój. Pisała książki, prowadziła warsztaty i spotkania – stawała się przewodniczką dla kobiet szukających harmonii i sensu. Jej przekaz był prosty, ale prawdziwy: uważne życie, troska o zdrowie i odnalezienie miejsca, w którym ciało i dusza mówią jednym głosem.
Dla wielu osób była kimś znacznie ważniejszym niż dawną gwiazdą wybiegów – była inspiracją, światłem i dowodem na to, że można łączyć piękno z głębią i autentycznością.
Bliscy żegnają Agnieszkę
27 listopada 2025 roku media przekazały bolesną informację o jej śmierci. Artystka od pewnego czasu walczyła z chorobą nowotworową, a wiosną poinformowała o jej nawrocie.
Jako pierwszy głos zabrał jej mąż, Robert Wolański. Na Instagramie zamieścił słowa, które wstrząsnęły internautami:
„Dziś zgasło moje Słońce. Światło, które odmieniło moje życie i dało mi Miłość, Siłę oraz Wiarę.”
W komentarzach pojawiały się wspomnienia ludzi, których życie zmieniła jej twórczość. Dziękowali za spokój, którego się od niej uczyli, za mądrość z książek, za wrażliwość, która w dzisiejszym świecie staje się rzadkością.
To, co po sobie zostawiła, było czymś więcej niż dorobkiem zawodowym – była obecnością, która dawała ukojenie.

Syn artystki wzruszył fanów
Głos zabrał również syn Agnieszki, Michał Maciąg. Jego wpis był bolesny, a jednocześnie pełen wdzięczności i nadziei.
„Kochana Grupa, dziś moja Mama odeszła po długiej walce z chorobą. Proszę Was – nie załamujcie się. Mama by tego nie chciała. Bądźmy wdzięczni za czas, który mogłyśmy i mogliśmy z Nią przeżyć. Boli tak bardzo, bo tak bardzo Ją kochaliśmy.”
Michał dodał, że mimo lat choroby nie potrafił dopuścić do siebie myśli o jej odejściu:
„Wiedziałem, że walczy od dawna, ale nie mogłem uwierzyć, że ktoś tak niezwykły może odejść zbyt wcześnie.”
Jego słowa pokazały, kim była dla niego naprawdę – nie ikoną, nie osobą publiczną, lecz najbliższą, najważniejszą obecnością w życiu. Matką, która dawała siłę, wsparcie i niewyczerpane pokłady miłości.
Jej odejście to nie tylko strata dla rodziny czy świata kultury – to koniec rozdziału, w którym duchowość, wrażliwość i piękno mogły iść ramię w ramię.