
Ceremonia pożegnalna Agnieszki Maciąg przebiegała w wyjątkowo powściągliwej i pełnej zadumy atmosferze. Na cmentarzu dominował spokój, który co chwilę zakłócały jedynie ciche rozmowy i odgłos kroków uczestników uroczystości. Wśród zgromadzonych znaleźli się bliscy, przyjaciele oraz osoby związane z nią zawodowo — wszyscy przyszli, by oddać hołd kobiecie, która przez lata była rozpoznawalną postacią polskiej mody i mediów. Choć obecnych było wielu, uwagę zebranych przyciągała przede wszystkim jedna osoba.
Małżonek zmarłej nie krył emocji. Przebywał blisko urny, pogrążony w myślach, z pochyloną głową i wyraźnym smutkiem wypisanym na twarzy. Jego postawa i gesty mówiły więcej niż słowa — ból, którego doświadczał, był widoczny i poruszający. W pewnym momencie emocje stały się zbyt silne, a łzy pojawiły się bezwiednie. Ten widok głęboko poruszył uczestników ceremonii.

W takich chwilach znikają wszelkie różnice i medialne etykiety przestają mieć znaczenie. Liczy się tylko człowiek mierzący się z niewyobrażalną stratą. Obraz męża Agnieszki Maciąg, złamanego i pogrążonego w żalu, zapadł w pamięć wielu obecnych. Niektórzy odwracali wzrok, inni ocierali łzy — emocje udzielały się wszystkim bez wyjątku.
Pożegnanie pełne ciszy i znaczących gestów
Uroczystość nie potrzebowała patosu ani długich przemówień. Milczenie, spojrzenia i drobne gesty oddawały więcej niż najbardziej poruszające słowa. Widoczny smutek męża i dzieci był najpełniejszym świadectwem tego, jak dotkliwa była ta strata. To pożegnanie na długo pozostanie w pamięci osób, które tego dnia towarzyszyły rodzinie w żałobie.