
Katarzyna Zillmann parę miesięcy temu podjęła zaskakującą decyzję o wzięciu udziału w “Tańcu z gwiazdami”. Sportsmenka już na samym początku przeszła do historii, bowiem stworzyła pierwszy kobiecy duet w programie. Jej trenerkę została Janja Lesar.
Panie szybko złapały kontakt, a ich kolejne występy na parkiecie wywoływały coraz większy zachwyt wśród jurorów, którzy nie szczędzili im wysokich not. Niestety, choć wydawało się, że Kasi i Janja mają szansę na zdobycie Kryształowej Kuli, niespodziewanie odpadły przed finałem.
Zbiegło się to w czasie z informacjami na temat życia prywatnego wioślarki. Tabloidy zaczęły bowiem donosić, że Zillmann z Lesar bardzo się do siebie zbliżyły, co nie spodobało się życiowej partnerce Kasi, Julii Walczak.
W końcu kajakarka potwierdziła oficjalnie, że jej związek z Zillmann “jest już nieaktualny”. W sieci zawrzało, a na Kasię wylała się fala krytyki.
Po paru dniach Walczak postanowiła zareagować i zwróciła się z apelem do ludzi, by ci oszczędzili jej byłej już partnerce przykrości.
“Narracja, która powstała w ostatnich kilku dniach, nie oddaje prawdziwego przebiegu wydarzeń. Rozstałyśmy się kilka tygodni temu w pokojowych warunkach, a w poniedziałek działałam pod wpływem emocji i nie chciałam wywoływać takiej lawiny [krytyki – przyp. red.] na Kasię” – wyjaśniła Walczak.
Wygląda na to, że kobieta wiedziała, co robi. We wtorek wieczór milczenie przerwała bowiem także Katarzyna, która wyjawiła, że znalazła się w bardzo kiepskiej sytuacji. Wieści prosto z jej domu nie pozostawiły żadnej nadziei, że apel Walczak przyniósł jakiś skutek.
Zillmann wyznała, że jest zszokowana skalą krytyki i plotek, które zaczęły pojawiać się na temat jej relacji z Janją Lesar.
“Muszę zrobić jakiegoś posta ‘statementa’ do wieczora, bo już serio, ile się można dawać w tym syfie paplać” – przekazała załamana Katarzyna.
Potem stwierdziła, że jeszcze nie wie, w jakiej formie będzie to oświadczenie, ale musi się pojawić, bowiem wokół niej zrobiło się naprawdę bardzo źle.
“Z jednej strony mam ochotę walnąć coś wyniosłego z przesłaniem, a z drugiej strony mam ochotę zrobić skecz, bo skala sytuacji sięga trochę absurdu, co by nie patrzeć” – dodała Zillmann.